wtorek, 4 czerwca 2013

Chapter One- ,,Such bullshit, Bieber!''

Lily Brooks

''Lily przestań się już martwić! Wszystko będzie perfekcyjnie. Dostaniesz A+, jak zwykle'' Stephanie zapewniała mnie, kiedy obie usiadłyśmy w Starbucks. Moje dłonie owinięte były naokoło gorącego kubka, sławnego karmelowego macchiato, by utrzymać ciepło w ten nie-bardzo-zimny wiosenny poranek.

''Nie wiem, Steph. Wróciłam do domu wczoraj o szóstej więc miałam tylko cztery godziny do napisania eseju.Nie miałam nawet czasu sprawdzić błędów.'' Powiedziałam mojej przyjaciółce, nerwowo spoglądając na mój kubek.

Byłam zdeterminowana by dostać A w tym roku. Byłam w ostatniej klasie więc wszystko było cięższe. Dostawałam same A przez całą moją karierę szkolną i nie planowałam niszczyć moich wysokich wyników w tym roku. Mimo że nie wyglądam jak nerd, byłam jednym z nich. Aktualnie chciałam znaleźć dobrze płatną pracę w przyszłości a nie wycierać stoły w McDonald's.

''Obje wiemy jak to się skończy. Ja dostanę D lub niżej, chociaż miałam całą niedzielę do napisania eseju. Ty, dostaniesz A lub wyżej. Zawsze tak jest, dlaczego ma być inaczej dzisiaj?'' Zapytała kiedy obgryzała swoje, pomalowane na czerwono, paznokcie.

Wzruszyłam tylko ramionami, podniosłam kubek do ust biorąc mały łyk pysznej zawartości. Oh, jak ja kocham Starbucks. Przychodzę tutaj niemal codziennie przed szkołą. Dla mnie to  najlepszy początek dnia pełnego nudnych lekcji i nieograniczonych notatek.

''O Boże, nie patrz na wejście'' Stephanie szepnęła, szybko wyciągając kilka kosmyków włosów zza ucha by przykryć część swojej twarzy. Rzuciłam jej pytające spojrzenie, zanim powędrowałam wzrokiem w kierunku podwójnych szklanych drzwi wejściowych. Żałowałam swojej decyzji sekundę później, kiedy mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Brad'a, kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej.

Brad był chyba największym kretynem jakiego można byłoby sobie wyobrazić. Był typowym szkolnym atletą. Miał na sobie kurtkę Latterman a jego plecak luźno zwisał na prawym ramieniu.

Był ze swoimi znajomymi i jedną z największych szmat z naszej szkoły: Brogan Nichols, znaną również jako ''dziwka Brada''. Była ubrana w szorty z wysokim stanem, które pokazywały za dużo tyłka i top. Jej szpilki wydawały dźwięki gdy szła do baru zamówić sobie picie, przepychając się między ludźmi, którzy stali w kolejce. Nie obchodziło ją to gdy wszyscy zabijali ją wzrokiem i nazywali ją dziwką, tak głośno, by to usłyszała.

Absolutnie gardzili Brogan, tak jak reszta szkoły. Chłopcy byli zainteresowani nią wyłącznie dlatego że jej nogi były otwarte 24/7 i jej najlepsza przyjaciółka, Lauren Snyder,chciała być popularna. Wszyscy wiedzieli że Lauren nienawidzi Brogan, z wyjątkiem samej Brogan. Nie bardzo zaskakujące, jeśli o mnie chodzi, biorąc pod uwagę, ze ma mózg muchy.

Teraz wróćmy do Brada. Patrzył obecnie na mnie z głupim uśmiechem otynkowanym na jego aroganckiej twarzy. Uprawiał seks z prawie wszystkimi dziewczynami z naszego roku. Tydzień temu słyszałam, że robił to również z młodszymi w łazience, w wolnym terminie.

Mimo, że każda dziewczyna zdawała się być gotowa, aby otworzyć swoje nogi dla niego, on był zainteresowany mną, od początku ostatniego roku.Może jestem dla niego wyzwaniem; Nie wiem co dzieje się w jego głowie.

Psychicznie przeklinałam siebie, gdy podszedł do naszego stolika. Powinnam posłuchać Stephanie ale będąc  upartą dziewczyną jaką jestem zrobiłam odwrotnie. Od niechcenia pociągnęłam kolejny łyk karmelowej macchiato i umieściłam kubek na stole gdy chłopak znalazł się obok mnie.

''Lily''  mówił ochrypłym, a raczej przerażającym głosem '' co za przypadek spotkać cię tutaj w ten piękny czwartkowy poranek'' Wiedziałam że jego intencją było przyjść jako uroczy, szczery chłopak ale wyszło mu to marnie. Kątem oka zauważyłam Stephanie przewracającą oczami na słowa Brada, ona go tak nienawidziła.

''Nie uważam tego spotkania jako zbiegu okoliczności'' odpowiedziałam mądrze '' szkoła znajduje się tylko jedną przecznicę dalej'' Posłałam mu mały, słodki uśmiech przed ponownym podniesieniem kubka do ust.

Nie zdawał się być zadowolony z mojej odpowiedzi. Jego uśmieszek spadł i jego twarz nie wyrażała nic poza rozdrażnieniem. Zastanawiałam się, jak długo zajmie mu uświadomienie sobie, że nie byłam nim zainteresowana. Od momentu kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam, w czasie mojego pierwszego roku, wiedziałam że wróży same kłopoty. Tak więc, unikałam go od wieków.

''Tak, cokolwiek'' mruknął, oczywiście starając się nie przewrócić na mnie oczami '' Smakuje Ci kawa?'' zapytał, próbując nawiązać rozmowę.Jaki rodzaj pytania to był?

''Nie Brad. Piję ją ponieważ uważam że jest obrzydliwa.Nigdy tego nie robiłeś? Nie piłeś czegoś co smakowało jak siki?'' Uniosłam brwi, nadal grając. W tym czasie posłał mi piorunujące spojrzenie. Najwyraźniej nie mógł wymyślić dobrej odpowiedzi bo westchnął pokonany i cofną się do tyłu.

''Myślę, że zobaczymy się w szkole'' Powiedział niskim głosem, po tym, Brad odwrócił się i ruszył z powrotem do swoich żałosnych przyjaciół.Co ciekawe, wszyscy byli w drużynie koszykówki. Uwaga mój sarkazm.

''To była krótka rozmowa'' Stephnie pisnęła po opróżnieniu swojego kubka.Uśmiechnęłam się i skinęłam głową opróżniając swój.

''Na szczęście'' Dodałam, chodź rozmowy moje i Brada zawsze takie były. Nie chciałam odbywać z nim prawdziwej rozmowy, wątpiłam w to czy byłby w stanie taką przeprowadzić.

Wyciągnęłam swojego białego iPhone'a z mojej kieszeni by sprawdzić czas i zauważyłam że była już 08:15.Pośpiesznie chwyciłam swoją kurtkę i wstałam od stolika ''Chodźmy, mamy piętnaście minut na dojechanie do szkoły i wzięcie naszych książek''

Stephanie zachichotała i pokręciła głową  ''Czy kiedyś nie będziesz na czas? Ponieważ z tego co pamiętam , nigdy się nie spóźniłaś'' Powoli wstała od stolika i założyła kurtkę jakbyśmy nie musiały się śpieszyć.

''Masz rację, nie spóźniłam się i chcę żeby tak zostało'' I przyznam, nie czułam najmniejszego wstydu. Rzuciłam mój pusty kubek prosto do śmietnika przed złapaniem Stephanie za rękę i wyciągnięciem jej ze Starbucks'a. Przekleństwo opuściło jej usta gdy to zrobiłam.

Po pięciu minutach spaceru, w końcu byłyśmy w szkole. Korytarze pełne były uczniów ze wszystkich roczników; pierwszaki biegające za sobą, ściskając ogromne plecaki,grupy chichoczących drugoklasistek, grupy młodszych luzaków i starszych suk, które nosiły zabijające wysokie szpilki i więcej makijażu niż ubrań.

Potem grupa frajerów zebrana przy jednej ławce. Wszystkie ich oczy skupione były na książkach, które mieli w swoich rękach, czytając rzeczy, których musieli się nauczyć by mieć pewność czy nie zapomnieli czegoś na dzisiejszy test. Znam to uczucie; Musze wiedzieć wszystko. Oblanie testu nie należy do jednej z opcji.

Stephanie i ja udaliśmy się do tłumu, aby dostać się do naszych szafek.W tym roku znajdowały się obok siebie, miałyśmy razem tylko kilka lekcji wiec szafki były również naszym miejscem spotkań.

''O Mój Boże, zobacz jak gorąco wygląda Matt dzisiaj!'' Stephanie krzyknęła, ściskając moją rękę mocno.Była w nim zauroczona od dwóch lat ale nadal nie miała odwago z nim porozmawiać.Stephanie była duszą towarzystwa i miała wielu przyjaciół, w tym również facetów ale jeśli chodzi o Matt'a była bardzo nieśmiała.

Zaśmiałam się i szturchnęłam ją, nie odradzając się w stronę Matt'a; on codziennie wyglądał dla niej gorąca ''Na prawdę Cię nie rozumiem. On jest normalnym chłopakiem a nie jakimś bogiem'' Powiedziałam jej kiedy dotarłyśmy do naszych szafek.

Westchnęła i oparła się o swoją szafkę.Odblokowałam swoją po czym otworzyłam swoją torbę kładąc do niej książki od matematyki '' Nie wiem co do niego powiedzieć. Nie mogę powiedzieć do niego zwyczajnego 'cześć' a może mogę?''

''Nie wiedzę przeszkód'' Wzruszyłam ramionami, zdobywając jęk od niej. Odwróciłam głowę w jej stronę i posłałam jej uśmiech '' Martwisz się o wiele za dużo. Matt jest miłym chłopakiem i zawsze jest chętny do rozmowy. Będzie dobrze.''

Stephanie otworzyła swoją szafkę i odwróciła twarz w moją stronę ''Mówisz to jakby to było coś prostego a wcale takie nie jest.''

''Jest!'' przerwałam jej ''Jesteś jedyną osobą, która robi z tego coś trudnego. Tak jak powiedziałam to normalny chłopak! Czego się boisz?'' Zamknęłam swoją szafkę po czym posłałam jej pytające spojrzenie.

''Że będę się jąkać i wyjdę na głupią. Będę musiała się wstydzić przed nim i jego przyjaciółmi, a oni będą mnie ośmieszać. Poza tym, nigdy mu się nie spodobam.On jest zainteresowany tylko Julią i nie mogę nawet go za to winić.Mam na myśli- spójrz na nią. Nie jest tylko śliczna, jest również mądra i prawdziwa. Jest definicją perfekcji!''

Stephanie pospiesznie schowała książki do torby ni niespodziewanie trzasnęła drzwiami swojej szafki '' Nie mam szans z nią konkurować, nie rozumiesz?'' Wyglądała jakby miała zaraz się rozpłakać. Szybko ją przytuliłam, co chętnie odwzajemniła.

''Dlaczego nie widzisz tego że jesteś wspaniałą osobą? Jesteś zabawna ale również mądra i śliczna. Plus jesteś przewodniczącą komitetu szkolnego'' zachęcałam ją.

''Tak a Julia jest szefem klubu dramatu''Szepnęła mi na ramieniu. Odsunęłam ją od siebie, patrząc jej w oczy i trzymając za ramiona.

''Na prawdę Steph? Musisz to skończyć. Za każdym razem gdy widzisz Matt'a jest tak samo. Znam dużo ludzi, którzy zgodzą się ze mną jeśli powiem że jesteś wspaniałą osobą. Jestem pewna że Matt polubiłby Cię. Musisz jedynie do niego podejść i zagadać. A bycie szefem koła dramatu nie jest niczym wielkim''

''Ani bycie przewodniczącym szkoły'' prychnęła 'Przynajmniej nie jestem szefem komisji abstynencji, w przeciwieństwie do twojego partnera w nauce.''

Moja szczęka wydała się uderzyć w ziemię i szybko uderzyłam w ramię Stephanie. ''Nie jest szefem komisji abstynencji.On nawet nie jest w tej komisji, pyzatym nie jest moim kolegą. I nic nie poradzę na to że pan Chamber przydzieliła nam parterów do tego cholernego projektu matematyki.'' Broniłam się, zdobywając uśmieszek od Stephanie.

''Oh przestań. Byłby idealny na szefa komisji abstynencji. Założę się że nigdy nie trzymał dziewczyny za rękę. Ale poza tymi okularami i dziwnymi ubraniami jest na prawdę uroczy'' Ponownie uderzyłam Stephanie w ramię.

''On jest miły' przyznałam 'Ale jest tylko... Nie wiem''

''Musi być jakiś powód tego ze jest nerdem a nie jest w klubie abstynencji. On jest potajemnie sfrustrowany seksualnie i masturbuje się przed twoim zdjęciem na Facebook'u po każdym .... i-

''Zamknij się!''Powiedziałam kładąc rękę na jej ustach, uciszając ją. Czasami, Stephanie jest najgorsza. Wie że czuje się nieswojo mówiąc o takich rzeczach.Najgorszą rzeczą było to że byłam bardzo... wizualna. Więc kiedy przyszło do tematów takich jak ten od razu sobie to wyobrażałam.

Zadzwonił dzwonek przerywając moje myśli. '' Cholera, zabij mnie teraz, mam historię z panią Campbell. Jakoś zawsze kończę z kozą'' Mruknęła Stephanie.

''Biedna ty'' Powiedziałam sarkastycznie,poklepując ją po ramieniu. Ona żartobliwie popchnęła mnie do tyłu, po czym musiałam zrobić kilka kroków to tyłu by nie upaść.

''Więc, do zobaczenia później suko'' krzyknęła, machając. Pokręciłam głową i się zaśmiałam.

''Tak, tak do zobaczenia później'' Pomachałam odwracając się w przeciwnym kierunku. Klasa pana Chambers była na pierwszym piętrze, więc udałam się na schody, wpadając po drodze na kilku uczniów.

Nagle usłyszałam krzyk z góry. Pdniosłam głowę do góry by zobaczyć co się dzieje. Więcej krzyków ściągnęło coraz więcej uczniów ciekawych co się właśnie dzieje. Ciekawość była silniejsza, zrobiłam krok do przodu. Zaczęłam wbiegać po schodach, zakładając że zaczyna się walka.

'Głupie gadanie Bieber' Głos Brada roznosił się echem po pierwszym piętrze. Słysząc to coś wybuchło mi w brzuchu. To nie może być dobre.

''Przepraszam'' Mruknęłam przeciskając się przez tłum otaczający walkę.I w końcu dopchałam się do przodu, wielka gula zaczęła formować się w moim gardle gdy zobaczyłam widok przed sobą.

Justin Bieber

Poprawiłem swoje okulary raz jeszcze, zakładając plecak na ramię; nadszedł czas na nowy dzień w piekle zwanym ''szkoła''. Nienawidziłem szkoły z pasją. Nie dlatego, że była nudna, nie. Żałowałem, że to nie  był mój powód do nienawiści szkoły.

Ja, Justin Bieber, byłem prześladowany od początku szkoły.Mogę uczciwie powiedzieć że nie pamiętam dnia w którym nie byłem prześladowany. Byłem typem człowieka, którego wszyscy nazywali frajerem. Uczyłem się ciężko i zdobywałem wysokie oceny, które były moim priorytetem.

Nie byłem jedynym frajerem w moim roczniku.Westchnąłem i zamknąłem zamek w drzwiach frontowych, blokując go bezpiecznie przed rozpoczęciem mojego spaceru do szkoły.Moja mama była już w pracy, zostawiła mi notatkę, w której napisała że nie wróci przed wieczorem.

Moja mama i ja musimy ciężko pracować, aby zapłacić rachunki za nasze mieszkanie. Jesteśmy biedni i za wszystko musimy płacić z pieniędzy, które moja mama zarabia pracując w restauracji i z tych, które ja zarobie w myjni.

Nie możemy pozwolić sobie na coś innego, tak jak ubrania, buty, samochód czy urządzenia elektryczne.Cóż, nie mogliśmy pozwolić sobie nawet na zakup wystarczającej ilości żywności,jesteśmy zmuszeni brać je od Banku Żywności.

Ubrania nie są dla mnie ważne.Nie przejmuje się tym jak wyglądam, mimo to uwaga większej ilości kobiet nie zaboli mnie. Ale kogo ja oszukuje? Nigdy nie wiem jak zagadać do dziewczyny i jestem zainteresowany tylko jedną; Lily Brooks.

Jestem w niej zakochany odkąd moje hormony zaczęły działać. Nie cierpię siebie za to że jestem w niej zakochany, nie mogę sobie z tym pomóc. Ona jest bardzo śmieszna, słodka i... perfekcyjna. Lily jest piękną dziewczyną. Ma te iskrzące zielone oczy, w których z łatwością się gubię. Nie pozwólcie mi mówić o jej uśmiechu. Jej uśmiech był najlepszy. Kiedy ona się uśmiechała, ja uśmiechałem się również.

Pan Chambers przydzielił nas do siebie na projekcie z matematyki, dając mi doskonałą okazje by ją poznać. Jednak i tak czułem się wokół niej nieswojo.Nigdy nie wiedziałem co powiedzieć, kiedy ona zawsze wiedziała jak zachować rozmowę. Zawsze była dla mnie miła.

Mimo, że była miłą, słodką i niewinną dziewczyną niewątpliwie, nie pomagało myśleć o niej w inny sposób.Myślę, że wyobrażałem sobie jej oczy pełne pożądania i pragnienia co najmniej tysiąc razy w tym roku. Nie ważne jak bardzo starałem się ignorować takie myśli, zawsze wracały.Zwłaszcza w moich snach,które powodowały że wstawałem spocony,bardzo zdezorientowany i nie na miejscu. Cholerne hormony.Nigdy nawet nie pocałowałem dziewczyny na litość boską!

Mieliśmy pracować nad projektem w wolnym czasie, to znaczy musieliśmy pracować po szkole w jednym z naszych domów. Nie ustaliliśmy tego jeszcze ale przecież nie mogę zabrać jej do mojego domu. Mogłaby byś zdegustowana naszym małym mieszkaniem,brakiem jakiegokolwiek luksusu.

Nawet Lily była czasem nazywana nerdem, lecz nigdy nie była prześladowana przez jej piękno i pewności siebie. Ja natomiast nie mogłem być bardziej pewny siebie. Nosiłem koszule i stare dżinsy z All Stars. Zawsze chciałem mieć Supry lecz po prostu nie było mnie na nie stać. Moje grube okulary tylko zwiększały mój frajerski wygląd.

Po dwudziestu minutach chodzenia, w końcu dotarłem do szkoły. Poszedłem po książki do mojej szafki będąc bardzo ostrożnym by być niezauważonym. Ale w jakiś sposób, Brad i jego kumple zawsze wiedzieli gdzie mnie znaleźć. Nienawidziłem ich. Zaczęli prześladować mnie w pierwszej klasie, sprawili że każdy mnie nienawidził chociaż nie zrobiłem nic złego.

Po zamknięciu mojej szafki, jak najciszej było to możliwe, minąłem uczniów idących do swoich klas; zadzwonił dzwonek. Próbowałem zignorować głosy, które nazywały mnie 'frajerem', 'przegranym' i innymi nazwami. Chociaż ludzie nazywali mnie tak codziennie, nigdy się do tego nie przyzwyczaiłem. Te słowa zawsze ranią.

Udałem się schodami na pierwsze piętro gdzie mieściła się klasa pana Chamber. Kiedy dostałem się na pierwsze piętro, para rąk nagle złapała moje ramiona popychając mnie na ścianę. Ból rozszedł się po moim ramieniu kiedy ktoś je mocno ścisnął, syknąłem z bólu.

''Patrzcie kogo my u mamy!'' zauważył sarkastycznie głos, który sprawił że grupa chłopaków zaczęła się śmiać. Wiedziałem do kogo należał ten głos, Brad.

''Więc, gdzie jest moja praca domowa?'' zapytał. Cholera! Wczoraj, obiecałem mu że zrobię za niego jego pracę z matematyki i totalnie o tym zapomniałem. Byłem strasznie zajęty pracą w myjni samochodowej i odrobiłem jedynie swoją pracę.

Strach natychmiast zawładnął moim ciałem, powoli odwróciłem się w stronę Brad'a; wyglądał na zdenerwowanego.

''Uh... Ja.. Ja zapomniałem'' odparłem.

Brad zmarszczył brwi a jego oczy posyłały w moim kierunku sztylety '' Co zrobiłeś? Zapomniałeś? '' Powtórzył po mnie, jego głos roznosił się po korytarzu. Kątem oka zobaczyłem ludzi zbierających się naokoło nas, ich spojrzenia wypalały mi dziurę w plecach.

''Musiałem pracować.... w myjni'' wytłumaczyłem, czując się lekko zawstydzony.

''Głupie gadanie Bieber!'' krzyknął, żyły z jego szyi pokazały się przez szyję. Wzdrygnąłem się na jego ostry ton i psychicznie przygotowałem się na wszystko co miało się wydarzyć.

''Ja.. Ja przepraszam, Ja nie mogłem-''

''Teraz dostane szlaban i stracę moją koszykarską praktykę prze ciebie, ty mały gnoju!'' Po tym pięść Brad'a zderzyła się z moją szczęką. Moje okulary spadły na podłogę z powodu dużej siły ciosu.Brad nie tracił czasu, nadepnął prawą nogą na okulary, łamiąc je na milion kawałków.

Bolesny ból przeszedł przez moją szczękę, powodując u mnie jęknięcie. Kiedy otworzyłem swoje oczy, mogłem tylko rozróżnić sylwetki osób wokół mnie. Nie widziałem nic bez moich okularów.

Nadal mogłem rozpoznać sylwetkę Lily. Kilku młodszych dupków zainteresowało się wydarzeniem,blokowali mój widok i zaczęli się śmiać. Rozglądałem się naokoło w poszukiwaniu Lily, milcząco błagając by mi z tym pomogła. Brad był w niej zauroczony więc byłem pewny że jej posłucha.

'' Więc, nie odrobiłeś mojej pracy domowej ponieważ byłeś zajęty myciem samochodów?'' Powiedział Brad śmiejąc się '' Jesteś żałosny, Bieber. Kto do cholery pracuje w myjni samochodowej? Tylko idioci. Ale zaczekaj...'' Tłum zaczął się śmiać a Brad razem z nim; nie musiał nawet dokańczać zdania.

Zrobiłem kilka kroków w tył,by być popychany do przodu przez ludzi stojących za mną, spowodowali że się potknąłem i upadłem na twarz. Moje serce zaczęło bić szybciej a strach znów przejął moje ciało.

''P-prosze, p-przepraszam'' wykrztusiłem, nikt nie chciał mi pomóc. Byłem bezradny i w takich chwilach czułem się samotny.

Kątem oka zauważyłem że ktoś przypominający Lily przepycha się z chłopakami przed nią, lecz to nie miało sensu. Chciała pomóc, lecz nie mogła.

''Przepraszam nic tu nie zmieni'' Brad uśmiechnął się odwracając się do Kevin'a, jednego z największych męskich dziwek z naszej szkoły '' Podaj mi ten kubek'' Domagał się wskazując na Kevin'a, z uśmiechem. Kevin podał Brad'u kubek ze Starbucks, na co moje oczy się rozszerzyły.

Biorąc pod uwagę to że leżałem na ziemi, nie mogłem zrobić nic oprócz wycofania się do tyłu i spróbowania wstać, tylko żeby później znów upaść na dupę.

''Nie myśl że skończę z tobą po tym'' Syknął Brad podchodząc do mnie, przechylając kubek do góry nogami nad moją głową, co spowodowało że zawartość kubka kapała z mojej głowy na koszulę.

Wszyscy się śmiali, z wyjątkiem mnie; chciałem się rozpłakać. Krzyknąłem ponieważ gorąca kawa parzyła moją skórę. Uczniowie i Brad odwrócili się, robiąc sobie drogę do kolejnej części, która miała zaraz się zacząć, Brad zaczął ciągnąc mnie w stronę schodów.

''Puść mnie!'' Błagałem, wijąc się i próbując wyrwać się z jego uścisku; schody przestraszyły mnie bardziej niż kiedykolwiek. Gula zaczęła formować się w gardle gdy pomyślałem że mogę być zepchnięty ze schodów.

''Ty dupku'' krzyknęła Lily, łapiąc Brad'a i odciągają jego uwagę ode mnie. Brad, odwrócił się i zatrzymał się, jakby zdziwiony jej zachowaniem. Kiedy oczy Lily nie wyrażały nic poza zgrozą i złością, Kevin miał na swojej głupi uśmieszek.

Lily pokręciła głową z dezaprobatą, zanim odwróciła się, zostawiając mnie samego ponownie. Chciałem krzyczeć i prosić ją o pomoc ale się wstydziłem. Jej sylwetka stawała się coraz mniejsza jak odchodziła, podczas gdy mój strach stawał się coraz większy. Jeszcze raz, zostałem sam.

Brad puścił mnie patrząc na schody.Chciałem się czołgać z powrotem lecz Kevin stał tuż za mną. W następnej sekundzie Kevin pchnął mnie do tyłu, zanim mogłem coś zrobić, powodując że zleciałem ze schodów.Jedyne, co mogłem zrobić, to zacisnąć moje powieki i czekać na ból, który miał przyjść.



____________________________________________________



Boże, biedny Justin :c

Co sądzicie o rozdziale?

Uh to pierwszy rozdział, który przetłumaczyłam, mam nadzieje że nie ma żadnych błędów a jeśli są to bardzo przepraszam.

Następny rozdział w piątek

Zapisywać się do informowanych możecie tutaj
Tutaj natomiast możecie zostawiać adresy swoich blogów a tutaj adresy do innych tłumaczeń.

Mój twitter @luvmyjdb
Mój ask @JustLoveLaught

Czytam=komentuje

16 komentarzy:

  1. świetny rozdział! ciekawe co będzie z Justin'em :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny. Kocham taką jego wersję <3 Czekam na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. to opowiadanie jest cudowne <3 dziękuję Ci, że podjęłaś się tłumaczenia ;*
    biedny Justin ;C mam nadzieję, że wszystko z Nim będzie dobrze :)
    czekam już na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział interesujący. Szkoda mi Justina, bo na to nie zasługuje. :C

    OdpowiedzUsuń
  5. fdkhvdfkjv szkoda mi go strasznie : ( Sama bym się prawie rozpłakała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę, proszę, proszę... Dodaj jak najszybciej nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaa *__* To opowiadanie jest cudne! Inne,niz wszystkie...sfjbdfd :) A co do Brad'a, to hcętnie skopała bym mu dupę -_- Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Woow, zapowiada się super. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam.
    - M.

    OdpowiedzUsuń
  9. zapowiada się na prawdę bardzo fajnie, czekam na kolejny rozdział :)

    ciesze się że podjęłaś się tłumaczenia i znalazłaś oryginalne opowiadanie :)

    @AliceOfficiall

    OdpowiedzUsuń
  10. biedny, ale kocham już to opowiadanie *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. boooże,już nie lubię tego Brada xD Justin jako 'kujon'.Jakaś nowość ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże to jest cudowne!!!

    OdpowiedzUsuń