sobota, 17 października 2015

Chapter thirty-six- "I would probably try to strangle you or something."



Justin Bieber

 Mleko- jest. Płatki- są. Proszek do prania- jest. Dwie butelki szamponu- są. Butelka Sprite- jest. Kostki lodu- są. Masło-jest. Truskawki? 

Złożyłem listę i poszedłem w stronę działu z owocami i warzywami z uśmiechem na twarzy. Minęło sporo czasu odkąd ostatni raz jadłem truskawki. Moja mama przeważnie nie pozwala mi ich kupować, ponieważ wydawała pieniądze na ważniejsze rzeczy, a truskawki nie należały do najtańszych do owoców.

Gdy dotarłem do działu owoców, mój telefon zadzwonił. Ponownie. Nie musiałem patrzeć na telefon, by wiedzieć kto dzwonił. Za każdym razem, gdy widziałem jej imię dziwne uczucie pojawiało się w moim ciele. Nacisnąłem czerwoną słuchawkę. 

Lily była ostatnia osobą, z która chciałem teraz rozmawiać. Nie chciałem słyszeć jak mówi o grze, Bradzie i czy o innych sprawach, o których nie chciałem teraz myśleć. To za dużo boli. Przeszedłem przez tak wiele.

Kiedy wyszedłem na dwór od razu poczułem gorąco. Robiło się coraz cieplej przez ostatnie dwa tygodnie, a lato było coraz bliżej. W moich oczach, w Kalifornii zawsze było lato. Nie można tego porównać do Kanady gdzie już na początku jesieni robi się zimno. Postanowiłem zignorować to ciepło i iść do domu. Wziąłem w ręce torby z zakupami i ruszyłem w tamtą stronę, do którego miałem jakoś z piętnaście minut.

Coś lub raczej ktoś przykuł moją uwagę, gdy skręciłem za rogiem. Wysokie szpilki w kolorze nude. Biała sukienka. Złote loki, które opadały na ramiona. Jej oczy były zakryte przez wielkie okulary, a jej uśmiech rozpoznałem od razu. 

"Justin, hej!" przywitała mnie, przytulając mnie, czym mnie zaskoczyła. Przynajmniej nie pocałowała mnie jak za pierwszym razem. Mimo to, moje policzki znowu się zaczerwieniły.

"H-hej" wyjąkałem, próbując objąć ją, co było trudne bo miałem w dwóch rękach torby z zakupami. Moja twarz aktualnie była w jej szyi, przez co mogłem poczuć jej mocne, słodkie perfumy, które były pewnie cholernie drogie.

Wyglądała na zasmuconą, gdy odsunęła się ode mnie, by na mnie spojrzeć. "Słyszałam co stało się wczoraj na meczu."

Spuściłem głowę. "Nie dziwi mnie to." 

"Przykro mi Justin. To po prostu... do bani. Przepraszam, nie wiem co teraz nawet powiedzieć. To taka głupia rzecz, akurat na koniec szkoły." powiedziała ze współczuciem.

"T-tak, wiem." odpowiedziałem niezręcznie. 

Felicia chwyciła mój podbródek, bym na nią spojrzał. "Obwiniasz się za to wszystko prawda?" 

Z trudem przełknąłem ślinę. "Oczywiście. To moja wina. gdybym tylko strzelił..." 

 "Wtedy byś wygrał i co? Jeśli ktoś z drużyny podałby Ci piłkę wcześniej zdobyłbyś dodatkowe punkty, które przydałyby wam się na koniec meczu. Wygrywasz mecz koszykówki razem z drużyną, a nie na własną rękę. Więc, jeśli przegrywasz, przegrywacie razem. Więc, nie rozumiem dlaczego teraz wszyscy winią ciebie, jeśli ktoś jest winny to cała drużyna."

"Spróbuj to powiedzieć Kevinowi i Bradowi." chrząknąłem.

Felicia prychnęła. "Nie mam zamiaru tracić na nich swojego czasu, oni nawet tego nie zrozumieją. Czy oni w ogóle skończą w tym roku szkołę?"

"Wydaje mi się, że tak, chociaż nie wydaje mi się, żeby mieli jakieś dobre oceny."

 "A czy już cokolwiek o tym wiesz?" zapytała, starając zmienić temat, najwyraźniej zauważając, że nie czuję się z tym komfortowo. 

"Jestem absolwentem." odpowiedziałem, przypominając sobie rozmowę telefoniczną, którą odbyłem dzisiaj rano z jednym z nauczycieli naszej szkoły. Dzwonili do nas poinformować nas o wynikach naszych egzaminów. 

"To dobrze!" powiedziała idąc za mną, gdy się poruszyłem. Myślałem, że po prostu odejdzie, ale jednak kogoś cieszyła moja obecność.

"Tak naprawdę nie spodziewałam się niczego innego, jesteś taki inteligentny." pochwaliła mnie. "Więc skończyłeś szkołę z wysokimi ocenami prawda?"

To był moment, by znowu się zawstydzić. Nie chce się chwalić i powiedzieć, że nie mam ani jednej czwórki, nawet czwórki z plusem. "Są w porządku, tak myślę."

"Jaka była twoja najniższa ocena?"

"Err cztery." skłamałem, chwile później zastanawiając się dlaczego skłamałem. To było dość oczywiste, że byłem największym kujonem w mieście.

"Woah! Widzisz? Jesteś szalenie inteligentny!" wykrzyknęła. Nie masz nawet pojęcia. "A jak z Twoją dziewczyną? Czy ona też ukończyła szkołę?" Ojej.

"Um.. myślę, że tak" Oczywiście, że Lily skończyła szkołę. Nawet jeśli kompletnie zawaliłaby egzaminy, nadal byłaby w stanie ukończyć szkołę bo miała wspaniałe oceny.

"Myślisz?" oczy Felici się zwęziły. "Justin co wydarzyło się między wami? Nie kontaktowaliście się dzisiaj rano?"

"Nie"

"Dlaczego nie? Co się stało? Czy to ma związek z tym co stało się wczoraj?" zapytała, marszcząc brwi z troską.

Wzruszyłem ramionami. "Widziałem jak Brad całuje ją w policzek. A po wczorajszym meczu poszła z nim na imprezę. I na jednym zdjęciu widać było, że naprawdę świetnie się z nim bawi. Wszyscy w szkole mówią, że teraz są razem."

"Mówisz poważnie? Ona i Brad? Pamiętam jak mówiłeś mi, że ona go nawet nie lubi, zrozumiałam coś nie tak?"

"Nie, dobrze zrozumiałaś. Myślałem, że go nie lubiła. Tak naprawdę to nie wiem jak można nawet go lubić. Wie nawet co chce zrobić z nią po balu." 

"Zrobić z nią po balu? O tym chyba mi jeszcze nie mówiłeś."

"Brad chciał upić Lily na balu, a po tym pieprzyć ją tej samej nocy. Lily wiedziała o tym planie! Czy nadal rozmawiałabyś z chłopakiem, który planuje zrobić ci takie świństwo?"

"Oczywiście, że kurwa nie." zmarszczyła brwi. "To obrzydliwe."

"Ona zawsze powtarzała o tym, że nie lubi nikogo z grupki tych popularnych. A teraz koleguje się nawet z Brogan, więc skłamała. Nie rozumiem już jej." westchnąłem.

"Przyjaźni się z Brogan? Naprawdę?" otworzyła szeroko oczy.

"Brogan nagle jest dla niej strasznie miła." Zdałem sobie sprawę jak to zabrzmiało i od razu się poprawiłem. "To nie tak, że Brogan nie jest miłą dziewczyną... to znaczy przynajmniej dla mnie jest."

Felicia zachichotała." Wiem, myśli, że jesteś słodki."

Moje policzki zarumieniły się trzeci raz podczas tego dnia. "Więc, jest miła tylko jeśli uważa, że ktoś jest słodki? To samo myśli o Lily?" zażartowałem.

"Tak, myślę, że można tak powiedzieć." uśmiechnęła się. "Brogan naprawdę chcę poznać Lily, nie masz się o co martwić."

"Więc nic się za tym nie kryje?" 

"Nie, nie ma żadnego ukrytego planu za tym co robi." Felicia roześmiała się.

Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem z cegły, w którym mieszkałem. "Cóż, tutaj mieszkam." westchnąłem, czując wstyd. Na szczęście Felicia nie śmiała się ze mnie i z mojego statusu finansowego.

"Mam basen, z którego możesz skorzystać, ten staw nie wygląda na czysty." zażartowała.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić, a jej uśmiech przemienił się w grymas. "Czy to Lily?"

"Dzwoni cały ranek." powiedziałem, wyciągając telefon z kieszeni. Miałem odrzucić połączenie, ale Felicia szturchnęła mnie pokazując, coś po mojej prawej. Odwróciłem się i zamarłem. Pod moją klatką schodową stała dziewczyna z brązowymi włosami i z telefonem przyciśniętym do swojego ucha. Odwróciła się w nasza stronę tak jakby poczuła na sobie nasze spojrzenia.


Lily Brooks


Schowałam telefon do swojej torby zauważając, że Justin stoi z jakąś dziewczyną. Natychmiast poczułam zazdrość. Wiem, że to śmieszne ale nie mogłam się powstrzymać. Nie chciałam obrazić Justina, ale on nie zadawał się z dziewczynami. Gdzie on do cholery ją poznał? Dlaczego nic o niej nie wiedziałam?

Wzięłam głęboki wdech i wymusiłam uśmiech, idąc przez trawnik do nich. Musiałam porozmawiać z Justinem, wiedziałam, że coś go męczy. Zauważyłam telefon w jego dłoni i zaczęłam zastanawiać się, czy czasem celowo nie ignoruje moich telefonów.

Nie zaczynaj go oceniać Lily. Bądź miła dla jego przyjaciółki. To nic podejrzanego. Im bliżej nich byłam, stawałam się coraz bardziej zazdrosna. Ale nie o Justina. Cholera, ta dziewczyna wyglądała tak jak każda dziewczyna chciałaby wyglądać.

"Cześć" przywitałam ich niesmiało, posyłając im lekki uśmiech. "Nie zauważyłam was."

"Cześć." powiedział Justin, bez emocji, nawet na mnie nie patrząc... Ok?

"Hej ty musisz być Lily!" dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. "Justin tyle mi o tobie opowiadał! Jestem Felicia." przedstawiła się, wyciągając rękę.

Podałam jej rękę, przypominając sobie, że Justin mi o niej wspominał. Była tą dziewczyną z imprezy Brogan i... o mój boże "Ty jesteś tą dziewczyną, która wystraszyła Justina pocałunkiem na powitanie?"

Zaczęła się śmiać, trącając Justina. "Dlaczego jej to powiedziałeś? Teraz myśli, że jestem nienormalna!"

Justin nawet się nie zaśmiał. Ciągle patrzył na mnie wzrokiem bez emocji. "Nie miałem nic przeciwko, po prostu nikt wcześniej mnie tak nie witał. To wszystko." Ani razu nie spuścił ze mnie wzroku.

"Myślę, że powinnam już iść. Moi przyjaciele na mnie czekają.

"W porządku." w końcu odwrócił ode mnie swój wzrok. "Miło było cię widzieć."

"Tak, ciebie również. Powodzenia, wygląda, że tego potrzebujecie." powiedziała, spoglądając na nas. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja uważam, że coś jest nie tak.

"Baw się dobrze." Justin zawołał za nią, a Felicia odwróciła się do nas z podniesionymi kciukami w górę.

Justin i ja po prostu staliśmy w słońcu. Dzisiaj było naprawdę gorąco. Na ulicach było mało osób, ponieważ wszyscy siedzieli w chłodnych domach.

"Chodźmy do środka. Roztapiam się tutaj." zasugerował, a ja poszłam za nim w milczeniu.

Spodziewałam się, że w mieszkaniu będzie chłodniej, ale nie mogłam się bardziej mylić.  Usiadłam na jednym z kuchennych stołków. Żaluzje w małym oknie były zasłonięte, by było chłodniej, przez co w pokoju było ciemno. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo jest tutaj przyjemnie.

"Chcesz coś do picia?" Justin przerwał moje myśli.

Spojrzałam na niego, zauważając lekkie kropelki potu na jego twarzy i szyi. "Tak poproszę."

 "Co byś chciała? Mam cole, sprite jakieś soku, które robi moja mama, nawet nie wiem co to dokładnie jest..."

"Sprite wystarczy."

Nalał napoju do szklanek, chwile później usiadł przy stole, przysuwając szklankę w moją stronę. Wzięłam ją w swoje dłonie czując chłód. 

"Więc co Cię tutaj sprowadza?" zapytał Justin.

Zmarszczyłam brwi. "Chciałam Cię zobaczyć. Aby zobaczyć co z tobą po tym wszystkim. Już wyszedłeś, gdy ja zdołałam wydostać się z sali. Mogłeś zadzwonić, lub napisać smsa. Szukałam Cię przez dwie godziny, myśląc, że nadal jesteś w szkole."

"Oh przepraszam, że nie myślałem o tobie, gdy spierdoliłem mecz koszykówki, księżniczko." Justin sapnął, zakrywając usta dłonią.

 Spierdoliłem? Księżniczko? Coś zdecydowanie było nie tak, bo to nie jest coś co powiedziałby Justin. Od kiedy on przeklina? Od kiedy wiedział co to sarkazm? I od kiedy starał się mnie wkurzyć?

"Okay, wiem, że jesteś smutny, ale to nie była twoja wina, nie winię cię. Poza tym to tylko gra." 

"Tylko gra?" Justin zadrwił. "Wszyscy w szkole uważali, że to najważniejszy mecz, a teraz to tylko po prostu gra? Oboje dobrze wiemy, że wszyscy mnie teraz za to nienawidzą."

"To nieprawda. Każdy o tym zapomni, gdy zaczną się wakacje." zapewniłam go. Sama do końca w to nie wierzyłam, ale przecież musiałam go jakoś uspokoić.

"Mówisz to tylko dlatego, żeby mnie pocieszyć prawda? Justin wyglądał na coraz bardziej wkurzonego. 

"Justin..."

"Przestać gadać te głupoty. Mam przejebane a ten tydzień będzie istnym piekłem. Dosłownie. Dlaczego nadal próbujesz zrobić z tego nic takiego? To twój sposób na obronę twojego bezbronnego i żałosnego chłopaka przed okrutnym światem?" splunął.

Coś we mnie pękło. "Ok. Okay masz racje. Masz przechlapane. Wszyscy w szkole cię nienawidzą? Ale kogo to do cholery obchodzi? Został tylko tydzień, podczas, którego będziemy oglądać głupie filmy, bo mamy wystawione wszystkie oceny. Po tym tygodniu już nikogo nie zobaczysz."

"Nie idę do szkoły w tym tygodniu. Nie chcę żeby mnie pobili czy zrobili mi jakieś inne gówno." powiedział oschle.

"Nie idziesz? A co z balem? Mam iść sama? Ponieważ pamiętam jak kilka tygodni temu zapytałeś czy pójdę tam z tobą, jako twoja para?"

"Jestem pewien, że Brad pójdzie tam z tobą. Wydawało się, że dogadujecie się naprawdę dobrze na tej imprezie. Z chęcią też spełni swój plan po balu." warknął, patrząc na mnie.

I wtedy wszystko okazało się jasne. "Więc dlatego zachowujesz się jak suka?" Słyszałeś coś o Bradzie i mnie prawda? Jakieś gówno o tym, że jesteśmy razem tak?"

"Tak." odpowiedział, biorąc łyk sprite.

"A ty wierzysz w to gówno?!" krzyknęłam na niego.

"Biorąc pod uwagę to, że znasz jego plan po balu, nie. Nigdy w to nie wierzyłem. Ktoś zrobił wam zdjęcie na imprezie. I w dodatku widziałem jak Brad cię całuje."

"W policzek!" przeszkodziłam mu.

""W policzek, ale jednak pocałował. Spodziewałem się, że uderzysz go w twarz czy coś, ale ty nic nie zrobiłaś."

Wyrzuciłam ręce w powietrze z irytacją. "Oczywiście, że nie! Nie mogłam go tak po prostu uderzyć przy wszystkich. Każdy by zwrócił na to uwagę, nawet wy na boisku, rozproszyłoby was to, gdym tak nagle zaczęła walkę!"

"Nie musiałaś zaczynać walki. To nie byłaby nawet walka bo on ma ręce w gipsach." Justin wzruszył ramionami.

Ugryzłam policzek, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego. "Jesteś głupi i całkowicie irracjonalny."

"Mam dobry powód. Jakiś sukinsyn dotykał moją dziewczynę!" warknął, wstając tak, że krzesło na którym siedział, spadło na podłogę.

Wzdrygnęłam się tym nagłym wybuchem. Justin wyglądał tak jakby zupełnie stracił kontrole. I oczywiście będąc nastolatką z hormonami, nie mogłam poradzić nic na to, że uważałam to a atrakcyjne w pewien sposób. 

"Jak byś zareagowała gdybyś zobaczyła, że to ja całuje się z jakąś dziewczyną? Na przykład z Felicia? Udawałabyś, że kompletnie nic się nie stało?"

Od razu wszystko sobie wyobraziłam i pokręciłam głową. "Myślę, że masz trochę racji." przyznałam. ""Nie mam pojęcia co bym zrobiła, ale myślę, że pewnie bym cię udusiła."

Oczy Justina się rozświetliły." Kusząca propozycja."

Opróżniłam szklankę napoju, zadowolona, że w końcu napięcie zostało załagodzone. Posłałam mu dziwne spojrzenie. "Nie sądzę, że chcę jeszcze umierać. A poza tym gdzie schowasz ciało?"

Kąciki jego ust lekko się uniosły. "Nie martw cię, utrzymam cię przy życiu."

Uniosłam brwi. "Tak?"

"Nie chcielibyśmy żebyś wszystko zapomniała prawda?" parsknął.

"Szczerze mówiąc to z chęcią zapomniałabym o uduszeniu. I nie będziesz miał szansy ponieważ muszę już iść." powiedziałam, zerkając na niego. "Obiecałam mamie, że posprzątam pokój przed kolacją." 

Justin odprowadził mnie do drzwi, otwierając je dla mnie. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia, czuć było lekki chłód. 

"Tak tylko żebyś wiedział, mama zamiar zaciągnąć cię do szkoły w następnym tygodniu." powiedziałam, wychodząc z mieszkania.

"To się nie stanie." odpowiedział, kręcąc głową. Oparł się o framugę zakładając ręce. 

"Twoje okulary są nieco zamglone." powiedziałam, idąc powoli w stronę schodów.

 "Wiesz, ze to ci się podoba." zażartował.

 Prychnęłam i odwróciłam się. "Chciałbyś. To zobaczenia!"

"Pa Lils."

Uśmiechając się, dotarłam do schodów. Zamglone okulary. Szybkie oddychanie. Chwila.

Odwróciłam się w jego stronę, widząc, że nadal przygląda mi się z uśmiechem. 

"Od kiedy taki jesteś?"

"Od kiedy moja dziewczyna potrzebuje przypomnienia kogo ona jest. Brad zdecydowanie nie jest na tej liście, ale widocznie ty o tym zapomniałaś."

Poznałam ten głos w jego głosie. Oczywiście, że był w jakiś sposób zły, ale było coś jeszcze.

"Która godzina?" zapytałam go.

Justin spojrzał na zegarek, z lekkim uśmiechem." Szesnasta trzydzieści, a co?"

Dobrze wiedział dlaczego. "Cóż, moja mama nie będzie miała nic przeciwko jeśli jutro posprzątam ten pokój..." podeszłam do niego po woli, ignorując głos w mojej głowie, który mówi, że za to wszystko pójdę do piekła.

Justin powoli skinął głową. "Dobrze, wiec zostaniesz na dłużej?"

"Na to wygląda." stanęłam przed nim, uśmiechając się lekko. "Ale musisz utrzymać mnie przy życiu."

Justin lekko się uśmiechnął."Obiecuje."

Wciągnął mnie do mieszkania, a odgłos zamykania drzwi rozbrzmiał po całej klatce schodowej.

15 komentarzy:

  1. rozdział jak zwykle genialny, uwielbiam to ff, warto było czekać na nowy rozdział :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. To są po prostu takie emocje!
    Wow! Już czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. omg już po wszystkim uff czekam na kolejny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj niegrzeczny Justinek, nie wspominając juz o Lils <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie dobry seks na zgode ;)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest SS = Sexy and Sweet :D
    Mam nadzieję, że już nas nie opuścisz na tak długo :D
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcemy kolejny! Chcemy kolejny! ]
    Błagam dodaj kolejny jak najszybciej!!! Uwielbiam to!
    Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału z tymi "pieprzącymi się królikami" ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie by było gdybyś dodawala częściej rozdziały tutaj i na sex partner ��

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacyjny ! Uwielbiam to <3 nie mogę się doczekać nexta *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Come on! Nie możesz dodawać takiego rozdziału i zostawiać nas na tak długo :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowite *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. czy teraz będzie to o czym myślę? jestem ciekawa jak się skończy ich historia i czy będzie druga część ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, dodano (już kiedyś) post z twoim blogiem na Ocenialnie JBFF < http://fanfictions-for-you01.blogspot.com >. Mogłabym prosić o udostępnienie buttonu tej Ocenialnii? Wiesz, reklama dźwignią handlu. Button znajduję się po prawej stronie, pod obserwatorami, z góry dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń