ZAPRASZAM NA SEXPARTNER-FANFICTION.BLOGSPOT.COM
Lily Brooks
Gdy tylko weszłam do domu, mama od razu do mnie podbiegła jakby na mnie czekała. "Nareszcie jesteś! Kupiłaś sukienkę?" zapytała mnie, spoglądając na torby, które znajdowały się w moich rękach.
"Tak, co się dzieje? Dlaczego się tak zachowujesz?"
"Mamy gości." uśmiechnęła się "Idź połóż torby w pokoju, czekaliśmy na ciebie."
"Dlaczego mamy gości w piątkowy wieczór? Nie mam nawet czasu tutaj zostać, muszę iść na mecz Justina"
"Nie martw się, Chloe przyszła z rodzicami i z siostrą, Brogan. Ona musi wyjść nawet wcześniej od ciebie. Przegapi to dobre ciasto truskawkowe, które zrobiłam." moja mama brzmiała na naprawdę podekscytowaną.
"Od kiedy spotykamy się z nimi? Mogłaś mnie ostrzec."
"Oh cicho! Zanieść te torby i zachowuj się jakoś przed Melissa i Joe."
"Do cholery.." mruknęłam kiedy moja mama wróciła do nich, a ja już byłam na schodach. Oficjalnie nienawidzę swojego życia. Zamarłam, gdy usłyszałam znajomy głos pochodzący ze schodów. Zaczęłam czuć się nieswojo. Nie ma mowy. Proszę nie. To nie może się kurwa dziać.
"Zaraz wracam!" słyszałam jak krzyknęła Brogan, wchodząc po schodach.
Szybko zdałam sobie sprawę, że ona idzie do mojego pokoju, gdy usłyszałam skrzypienie schodów. Nie, nie, nie! Moim pierwszym planem była ucieczka jak najdalej od niej. I to dokładnie to co zrobiłam. Zaczęłam biec z moimi torbami do pokoju Dani. Uciekałam przed kimś w swoim własnym domu.
"Kurwa, kurwa kurwa!" przeklęłam cicho pod nosem, te torby robiły za dużo hałasu, gdy ocierały się jedna o drugą. To był taki zły pomysł. Gdy byłam w pokoju mojej siostry, starałam się jak najszybciej i najciszej zamknąć drzwi.
"Lily? Gdzie jesteś? To ja Brogan, nie wiem gdzie jest Twój pokój." usłyszałam jej chichot. Naprawdę myślałam o wezwaniu policji, to zdecydowanie zalicza się do stalkingu. Byłabym szczęśliwa znajdując się w programie ochrony świadków, jeśli zagwarantują mi życie bez Brogan Nichols.
"Lilyy! Dziewczyno gdzie jesteś?" Wtedy usłyszałam jak drzwi się otwierają. Cholera. Upuściłam swoje torby i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, w którym mogłabym się schować lub sprawić by trzymała się daleko od tego pokoju. Dziecinne? Tak oczywiście. Ale czasami po prostu nie chcemy z kimś rozmawiać i mamy go dosyć.
"Lily ukrywasz się przede mną?" śmiech zabrzmiał za drzwiami. Bez jaj! Mój wzrok wylądował na komodzie Dani, jedynym obiekcie, który mógł zastawić drzwi tak by nikt ich nie otworzył. Podeszłam do komody i próbowałam przesunąć ją w stronę drzwi ale wydała głośny dźwięk, gdy przesunęła się kilka centymetrów na podłodze. Brawo Lily!
Niestety chwilę później drzwi do pokoju otworzyły się pokazując Brogan ubraną w strój cheerleaderki i wysokim kucyku. "O mój boże, co ty tutaj robisz?" jej piskliwy głos sprawił, że zadrżałam. Od razu puściłam komodę, by sytuacja nie wychodziła na taką śmieszną. Tak, co ja robię? Faktycznie, dobre pytanie. Zmusiłam się, by wymyślić dobrą odpowiedź ale jak zwykle palnęłam głupotę.
"Widziałam pająka?" odpowiedziałam, wzruszając ramionami. "M-Myślałam, że jest pod komodą ale on zniknął. Nie chce by tutaj był, gdy będę spała wiesz?"
Brogan uniosła brew. "Boisz się pająków?"
Huh? "Um tak? A ty nie?"
Brogan wyglądała jak typowa dziewczyna, która boi się pająków. Kiedyś widziałam jak panikowała, gdy motylek przeleciał za blisko jej głowy. Biegła po boisku, nie zwracając nawet uwagi na uczniów, którzy byli w trakcie jakiejś gry zespołowej. To był jedna z najlepszych lekcji wychowania fizycznego.
Brogan zaczęła się śmiać. "Nie. Kiedy miałam sześć lat moja mama powiedziała mi, że jedzą komary. Od razu zaczęłam traktować je jako przyjaciół. Plus, one nie są szkodliwe. To nie tak, że one gryzą czy coś. Więc jeśli nie masz tutaj ptaszników to nie masz czym się przejmować."
"O-Okay.. Myślę, że powinnam ją przestawić, tam gdzie stała." powiedziałam przed próbą przesunięcia jej na dawne miejsce. Brogan przyglądała mi się z uśmiechem na twarzy. Po prostu zajebiście. Być może, ale tylko może, wiedziała, że kłamie jak cholera.
"Słyszałam jak Twoja mama mówi o sukience na bal... kupiłaś jakąś?" Brogan zmieniła temat, po tym jak przestawiłam komodę do ściany.
"Tak" odpowiedziałam, podnosząc moje torby. Prześlizgnęłam się obok niej, wychodząc z pokoju. Nie było potrzeby, żeby udawać, że to mój pokój, skoro i tak wpadłam.
"O mój boże o takie ekscytujące! Czy mogę ją zobaczyć?" Brogan pisnęła, wchodzą za mną do pokoju.
Położyłam moje torby na łóżku, Brogan szybko usiadła obok nich jakby co najmniej była w swoim pokoju. Zmarszczyłam brwi i już miałam coś na ten temat powiedzieć, gdy usłyszałam głos mojej mamy z dołu.
"Dziewczyny pospieszcie się!"
"Będziemy za minutę pani Brooks!" Brogan odkrzyknęła. "Ja po prostu muszę zobaczyć suknię Lily jak najszybciej!"
Przewróciłam oczami. Pani Brooks. Moja mama uwielbiała takie miłe zachowania. Już mogę zobaczyć jak wieczorem mówi, jaka to Brogan nie jest miła i słodka i że powinnyśmy być przyjaciółkami.
"Więc, zobacz. Jest w tej niebieskiej torbie." poddałam się.
Uśmiech Brogan stał się szerszy, gdy podskoczyła zadowolona i wzięła torbę. Stałam przy niej z założonymi rękoma, patrząc jak powoli wyciąga sukienkę z torby a jej usta zmieniają kształt na literę O.
Materiał sukienki rozwinął się aż do ziemi. Brogan musiała unieść ręce, by sukienka nie marszczyła się na ziemi patrząc na sukienkę z podziwem. Miejsce koło dekoltu było ozdobione kryształkami, a sukienka była w kolorze oliwkowym.
""To zielony kolor... Pasuje do koloru Twoich oczu prawda?" zapytała Brogan.
Skinęłam głową w odpowiedzi. Kolor nie był moim pomysłem. Chciałam iść w czerwonej sukni ponieważ moja mama zawsze powtarzała zawsze, że w czerwonym zawsze mi dobrze. Stephanie nalegała bym wybrała tą sukienkę, bo pasuje do moich oczu i jest o wiele bardziej oryginalna niż czerwona. I miała rację. Zawsze ma jeśli chodzi o modę.
"Ona jest piękna! Kocham to,że przód ledwo dotyka kolan a tył sięga ziemi! Woah założę się, że wygląda na tobie wspaniale!" spojrzała na mnie z uśmiechem. Byłam zdziwiona, gdy zobaczyłam jak bardzo jest szczęśliwa, mówiąc to.
"Miejmy nadzieje, że tak" powiedziałam, by przerwać milczenie.
"Och cicho, jestem tego pewna." ostrożnie złożyła sukienkę, chowając ją z powrotem do torby. "Chodźmy na dół zanim staną się bardziej niecierpliwi." Skinęłam głową i zeszłam za nią na dół. Niepokój nadal mnie nie opuszczał, zastanawiałam się czego ona ode mnie może chce.
"Hej!" półnagi Matt przywitał mnie, gdy tak po prostu weszłam do szatni, otrzymując od chłopaków zdziwione spojrzenia.
"Dobry wieczór Norwood!" przywitałam go z dużym uśmiechem na twarzy. Byłam podekscytowana jak cholera na mecz z Pacifica High. Ostatni mecz jaki zobaczę w mojej szkolnej karierze. Wiesz co mówią. Czas szybko leci, gdy dobrze się bawisz.
"Niech zgadnę, szukasz Justina?" zapytał, zakładając swoją koszulkę.
"Nie, szukałam ciebie." odpowiedziałam sarkastycznie, dźgając go w brzuch.
"Och daj spokój!" jęknął. "Jestem miłym chłopakiem, a przynajmniej się staram. Przynajmniej życz mi powodzenia. Wygląda na to, że tego potrzebuje. Ta szkoła wygrała sześć ostatnich meczy!"
"Wiem, ale mam wrażenie, że mamy bardzo duże szanse na wygraną. Wygraliście ostatnie cztery mecze, nawet z Ventura High. To coś mówi. Możecie to zrobić! Miej trochę wiary!" zachęcałam go.
"Wiara?" inny głos zabrzmiał za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Kevina. "Powiedz mi Lily jak możemy mieć wiarę skoro Bieber gra zamiast Brada? Mecz z Ventura- wygraliśmy z nimi z Bradem, a nie z Twoim chłopakiem."
"Pamiętam, gdy trener powiedział, że mój chłopak jest lepszym graczem niż Brad, nawet przed tym jak Brad złamał ręce." mądrze zauważyłam, z uśmiechem na twarzy. Kevin był tak bardzo żałosny, jak Brad.
"Zostaw go Lily" zareagował Matt. "Kevin zawsze będzie bronił Brada jak zagubiony szczeniak. Możesz powiedzieć wiele faktów ale to nie zmieni tego,że Kevin będzie wielbił Pana Uwielbiam-High-School-Musical-"
"Tak, wystarczy. Wszyscy wiemy co było napisane na samochodzie, dzięki za przypomnienie." Kevin przerwał. "Jeśli to przegramy, Twój chłopak tego pożałuje, dobrze o tym wiesz." ostrzegł.
Uniosłam brwi. "Co chcesz przez to powiedzieć? Znowu chcecie mu coś zrobić? Bo musisz wiedzieć, że nie dam zrobić mu krzywdy i jestem pewna, że Matt mi w tym pomoże."
"Oczywiście, że tak. Bieber to fajny koleś. Dlaczego nie możecie zostawić go w spokoju? Dlaczego zawsze sprawiacie, że ludzie czują się okropnie będąc po prostu sobą? Naprawdę Kevin, nie macie życia." Matt zachichotał.
David, który stał za Kevinem posłał mi zabawne spojrzenie. Starałam się nie roześmiać. David rzadko się odzywał ale wydawał się być fajną osobą.
"Lily co tutaj robisz?"
Mój chłopak właśnie wszedł do szatni, ubrany jedynie w koszykarską koszulkę, która wyglądała idealnie z tatuażami na jego rękach. Wyglądał gorąco i jednocześnie słodko, plus miał kontakty zamiast okularów.
"Nie może Cię tutaj być, wiesz o tym prawda?" zapytał, marszcząc brwi. Był absolutnie słodko, gdy wyglądał na naprawdę przejętego tym, że ktoś może mnie tutaj zobaczyć.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego, przytulając go. Jego ramiona owinęły się wokół mnie, przyciągając mnie do niego. "Nie obchodzi mnie to, chciałam Cię zobaczyć przed meczem i życzyć ci powodzenia. Denerwujesz się?"
Czułam jak Justin wzdycha. "Tak" szepnął cicho. Czułam i słyszałam jak jego serce bije w szybkim tempie, był tak bardzo zdenerwowany. "To mój pierwszy mecz i ostatni, to dziwne."
"Będzie dobrze. Będzie najlepiej. Jestem z Ciebie dumna tak bardzo. I to nie będzie tak, że ktoś będzie zły na ciebie jeśli przegramy."
"Kevin z pewnością tak.." Justin szepnął, zerkając na Kevina.
"Nie martw się o niego, on lubi straszyć ludzi. Wygracie ten mecz, a ty nie możesz myśleć, że tak nie będzie. Powtórz za mną: Wygramy ten mecz!" zachichotałam.
Justin przewrócił oczami. "To nie jest takie proste."
"Po prostu to zrób!" namawiałam go. "Mamy zamiar wygrać ten mecz!"
"Tak! Wygramy ten mecz!" Matt krzyknął, zwracając tym samym uwagę innych chłopaków w szatni.
"I właśnie to jest poprawne podejście!" krzyknął trener, wchodząc do szatni. Spojrzał na mnie i lekko zmarszczył brwi. "Wiesz, że to szatnia chłopaków i nie powinno Cię tutaj być?"
Zachichotałam. "Tak wiem, chciałam życzyć powodzenia chłopakom. I nadal chcę, by Justin to powtórzył." spojrzałam na niego.
Jęknął. "Dobrze, dobrze. Wygramy ten mecz."
"Bardzo przekonujące." zaśmialiśmy się.
"Wygramy!" krzyknął Matt.
"Tak chłopaki! Musimy pokonać tych sukinsynów!" krzyknął Kevin zgodnie z Mattem co było zaskakujące, inni się do nich przyłączyli.
Trzymałam rękę owiniętą wokół talii Justina, czułam jak bardzo jest spięty. Był strasznie zdenerwowany tym meczem i mam nadzieje, że nie przeszkodzi mu to w grze, bo naprawdę jest bardzo dobry.
"Boże, ten mecz sprawi, że będę miała problemy z sercem!" Stephanie jęknęła, gdy rugi kwartał się skończył. Spojrzałam na tablicę wyników, przegrywaliśmy tylko dwoma punktami. Brogan, która siedziała po lewej stronie nerwowo bawiła się słomką ze swojego picia.
"Eww nawet moje ręce są spocone. Chcę żeby ta gra się już skończyła. Jakim ty cudem możesz siedzieć? Twój chłopak walczy tam o przeżycie a ty po prostu siedzisz!"
"Jezus Steph, przestań wariować i usiądź!" jęknęłam. "Wiem, że tam jest. Wszystko w porządku z moimi oczami. Co niby mam zrobić? Nie mogę tak po prostu do niego podejść- to nie pomoże w wygraniu meczu... Po prostu się uspokój okay?"
Stephanie stanęła na jednej nodze, próbując zobaczyć jak najwięcej. Byłam coraz bardziej zdenerwowana siedząc obok niej. Postanowiłam nie wspominać już o jej zachowaniu.
"Matt wygląda dzisiaj tak gorąco. Cholera, ta koszulka. Ugh. I Justin nie wygląda tak źle! Cholera, nie wiedziałam, że ma tak dużo tatuaży. Wiedziałaś o nich?" Stephanie spojrzała na mnie.
"Tak, wspomniał o tym." odpowiedziałam.
"Alarm, powtarzam alarm. Po Twojej prawej, idzie w naszą stronę." ostrzegła mnie, lekko szturchając. Brogan tak szybko jak spojrzała w tamtą stronę, tak szybko ją odwróciła, mrucząc pod nosem cicho "cholera".
"Lily?" zapytał Brad, zatrzymując się obok Brogan. Niestety dla Brogan siedziała w takim miejscu, z którego nie mogła się ruszyć. Wciąż nie odwróciła spojrzenia, by na niego nie spojrzeć.
Przeklęłam się w duchu i odwróciłam do niego, wymuszając lekki uśmiech. "W czym mogę pomóc?"
Brad wyglądał na niezdecydowanego na początku. Przeniósł ciężar swojego ciała na lewą nogę i cicho westchnął, zanim się odezwał. "Musimy porozmawiać. Jest coś co chce ci powiedzieć i chyba wiesz o co chodzi."
Zmarszczyłam brwi. "I chcesz rozmawiać teraz? Ponieważ zaraz gra będzie kontynuowana."
"Tak, teraz" odpowiedział. "Byłoby okay, gdybym usiadł na chwilę obok ciebie?"
"Och możesz usiąść tutaj." zaproponowała Stephenie, wstając. "Siedzenie obok Claire jest wolne, a Lily nie może znieść tego jak reaguje na grę, to będzie dla nas najlepsze wyjście." uśmiechnęła się.
Ona naprawdę myślała, że mi pomaga, ale to nie była prawda. W rzeczywistości sprawiła, że jest jeszcze gorzej. Wiedziałam o czym Brad chciał rozmawiać. Mimo, że był tam ze mną w czasie pożaru, nie chciałam z nim o tym rozmawiać. To miała być noc świętowania, a nie noc wspominania mojej przeszłości, niekoniecznie dobrej. Ale Stephanie już odeszła, zostawiając mnie samą.
"Nie rozmawialiśmy od tej nocy w szpitalu..." Brad zaczął.
"I postanowiłeś rozmawiać właśnie tutaj? Podczas meczu przy wszystkich?" zapytałam z ironią.
"Wiem, że to nie jest odpowiedni moment." przyznał.
"Nie jest odpowiedni?" parsknęłam. "To najgorszy moment, by o tym rozmawiać."
"Tak ale to ostatni moment, w którym będę mógł z tobą porozmawiać. Rok zaraz się kończy a nie chce nachodzić Cię w domu prawda?"
"Więc o czym chciałeś porozmawiać? O tej okropnej nocy? O tych wszystkich koszmarach? Musimy rozwiązać to sami a nie razem. Tylko dlatego, że byliśmy razem tamtej nocy nie znaczy, że łączy nas jakaś więź czy coś." zauważyłam.
Mój wzrok odwrócił się, gdy spojrzałam na boisko, obserwując Justina. Nie widziałam dokładnie jego twarzy ale wiedziałam, że nie był zadowolony z tego, że rozmawiam z Bradem. Nieprzyjemne uczucie pojawiło się w moim brzuchu, a jedyne co chciałam zrobić to podbiec tam i powiedzieć, że nie chciałam z nim rozmawiać i siedzieć obok niego.
"Ale ty jesteś osobą, z którą chciałbym porozmawiać. Moi rodzice nie rozumieją przez co przeszedłem. Kevin też nie. Nie potrzebujesz osoby do rozmowy?" ponownie się odezwał.
Wzruszyłam ramionami, gdy ciągle patrzyłam na Justina, który wydawał się lekko rozkojarzony. Matt podał piłkę do niego ale on za późno się zorientował i przeciwnik zabrał piłkę, wrzucając ją do kosza i zdobywając punkt. Niegrzeczne słowa wychodziły z ust uczniów naszej szkoły. "Twój chłopak wydaje się być myślami gdzieś indziej. Założę się, że jest kłębkiem nerwów."
Szybko zmieniłam temat. "Nie muszę z kimś rozmawiać na ten temat, a na pewno nie z Tobą."
Na początku Brad wyglądał, jakby zraniły go te słowa. Nagle jego humor się zmienił. "Jesteś taką suką wiesz? Kochanie szkoły..." zadrwił. "Nie zasługujesz, by być tak nazywana."
"Nie masz prawa mówić o moim zachowaniu, gdy sam jesteś dupkiem. Udawanie, że jesteś dobrym i czułym chłopakiem nic Ci nie da. Zawsze będziesz dla mnie tym samym dupkiem, który czerpie radość z krzywdzenia innych i ich obrażania." od razu odpowiedziałam.
Uśmiech pojawił się na twarzy Brada. Wyglądał na rozbawionego ale nie chciał zacząć się śmiać.
"Pakujesz się w poważne gówno Lily. Dałem Ci wiele szans, by między nami było okay. Ale to koniec od teraz." spojrzał na boisko, a później znowu na mnie. "A dzisiaj twój chłopak daje nam idealną szansę by zacząć."
Jego usta chwilę później znalazły się na moim policzku. W następnej sekundzie, schodził po schodach na dół. Moje usta otworzyły się w szoku, Brogan wyglądała na zmartwioną.
"Przegrywamy siedmioma punktami" Brogan przerwała niezręczną ciszę.
Spojrzałam na boisko, by zobaczyć czy Justin na mnie patrzy, Gdy nasze spojrzenia się spotkały od razu odwrócił głowę. Kurwa. Wiedziałam, że go to dotknie. Wiedziałam, że bardzo szybko staje się zazdrosny i trudno mu to przezwyciężyć.
"Nie czuje się dobrze." mruknęłam cicho.
"Ja też nie" Brogan szepnęła. "Ale nie pozwól, by Cię przestraszył. On nic nie zrobi, tylko tak mówi. Nawet nie może nic zrobić rękoma, pamiętasz?"
"Nie fizycznie. Widziałaś co przed chwilą zrobił, by Justin to zobaczył i by go to zraniło. On jest taki cholernym dupkiem, czerpie z tego przyjemność. Zrobi wszystko by zranić Justina. A ja nie mogę z tym nic zrobić. Boli mnie to, że Justin jest głównym celem."
"Lily on po prostu chce dostać się do Ciebie. Nie ma znaczenia co musi zrobić. Uczucia Justina w tej chwili się nie liczą. Nawet uczucia jego przyjaciół nie mają znaczenia. Jest obrzydliwy, zrobi wszystko żeby Cię przelecieć."
"Czekaj on nadal tego chce? Po ty wszystkim co się stało nadal tego chce?" zmarszczyłam brwi, zdziwiona. "Ponieważ to jest cholernie obrzydliwe."
Dzwonek zabrzmiał, a ostatni kwartał się zaczął. Słychać było skrzypienie podeszwy butów koszykarzy i głosy dopingu ludzi. Każdy był zdeterminowany, by popchnąć naszą drużynę do zwycięstwa.
"Nie przejmuj się tym. Idziesz na bal z Justinem. On po prostu musi zaakceptować to, że nie zawsze dostanie tego czego chce." powiedziała z goryczą.
Kwartał nadal trwał. Osiem punktów straty. Sześć punktów straty. Zauważyłam, że Justin stał się bardziej skoncentrowany. Pięć punktów straty. Justin rzucił do kosza zza linii, trafiając za trzy punkty. Dwa punkty starty.
Tłum zaczął ryczeć. Serce zaczęło bić szybciej. Brogan wyrzuciła ręce w górę, przez co jej picie spadło na podłogę przez przypadek. Ale w tej chwili nikt się tym nie przejmował. Kilka sekund do końca, trener Brown szaleje, a ja nie mogę siedzieć na miejscu.
"Moje ręce trzęsą się tak bardzo!" krzyknęła Brogan.
"JUSTIN!" krzyknęłam. "JUSTIN MOŻESZ TO ZROBIĆ!"
Nie mogłam się powstrzymać. Pięć sekund. Kevin wyglądał jakby miał rzucić. Cztery sekundy. Zmienił zdanie. Nie mógł pozwolić sobie by to spieprzyć. Podał piłkę Justinowi. Trzy sekundy. Moje serce zatrzymało się. Brogan ścisnęła moją rękę. Odgłosy wokół mnie ucichły w mojej głowie. Justin musiał to zrobić. Dwie sekundy. Zrobił kilka kroków do przodu.
Sekunda.
Rzucił.
Wszyscy wstrzymali oddech. Piłka poleciała w kierunku kosza. Piłka odbiła się o tablice i zaczęła kręcić się na obręczy, wyglądając jakby miała zaraz spaść. I spadła. Ale nie po tej stronie po której powinna.
Dzwonek zadzwonił kończąc mecz, a szczęśliwe okrzyki dobiegły z trybun na przeciwko nas. Spojrzała na Justina. Opuścił nisko głowę. Matt od razu znalazł się obok niego, klepiąc jego ramie w pocieszeniu, ale Justin po prostu od niego odszedł. Kebin, David i inni od razu poszli za nim.
Moje oczy się rozszerzyły. Chciałam iść za nim. Zanim mogłam coś zrobić, mój wzrok znalazł się na Bradzie. Stał przy drzwiach do szatni. Widziałam, że się do mnie uśmiechał.
"Lily? Wszystko w porządku?" zapytała Brogan.
Brad kiwnął do mnie, zanim zniknął w szatni.
"Lily?"
Zrobiło mi się niedobrze. Musiałam się stamtąd wydostać.
____________________________________________
i'm back bitches
ask <- wasze pytania, możecie zadawać tutaj
Niesamowity! *.* kurde denerwuje mnie ten Brad coraz bardziej ! :/ Niech się odczepi od Justina..
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga! nie mogę się doczekać nexta! < 33
W końcu! Uwielbiam to! Troche się na początku pogubiłam ale rozdział jest świetny!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? xx
Kocham to kiedy nn
OdpowiedzUsuńJejku,biedny Justin. Na pewno bardzo go to dotknęło. Mam nadzieje, że po dramie będzie szczęśliwe pogodzenie się :)
OdpowiedzUsuńO cholera, czy oni coś mu zrobią?! Nie mogą! Biedny Justin, mimo wszystko nadrobił tyle pkt. A co do Brada to mam ochotę obić mu tego pierdolonego kurwa kutasa.
OdpowiedzUsuńTAK BARDZO SIĘ CIESZĘ ŻE POWRACASZ! Tesknilam za toba i twoimi ff! Matko.. Niech lily uratuje justina. Nie moze mu sie nic stac! Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńZnalazłam twojego bloga całkiem przypadkiem, ale się z tego ciesze , że go znalazłam i mam nadzieje, że za niedługo będzie następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I do nn :D
Ciemnść :*
KIEDY NASTEPNY? :(
OdpowiedzUsuńN A J L E P S Z Y ! :*
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY BLOG EVER!!1!
OdpowiedzUsuńMoge wiedziec kiedy nastepny do cholery!!!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy go przetłumaczysz
UsuńBedzie nastepny? -.-
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm fajne bo wiesz my nadal czekamy
OdpowiedzUsuńHej hej, już jakiś czas temu trafiłam na Twojego bloga :) i cały czas czekam na kolejne rozdziały :) chociaż daj znać jakie masz plany z tymi rozdzialami czy coś bo nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie! :):) Kiedy przetłumaczysz kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuńWynn Casino & Resort in Las Vegas - JT Hub
OdpowiedzUsuńGuests 삼척 출장샵 can check out the 군산 출장마사지 Wynn Las 구미 출장샵 Vegas in 김해 출장마사지 Las Vegas (Vegas) at one of the world's leading 충청북도 출장샵 luxury shopping destinations.